Zakończyliśmy wyprawę na Sycylię pełnym sukcesem. Zdobyliśmy najwyższą górę Sycylii - Carbonarę i największy czynny wulkan Europy - Etnę. Kąpaliśmy się w Morzu Śródziemnym i Jońskim, woda była rewelacyjna. W ogóle cały urlop był udany, przede wszystkim dlatego, że lato kwitło w pełni, mimo pory deszczowej. Typowy włoski klimat, czyli błękit nieba. Poza sezonem nie ma już duszących, wariackich upałów, było po prostu ciepło i przyjemnie. Bardzo miło jest w listopadzie chodzić w topach i krótkich spodenkach, spać przy otwartym balkonie (z widokiem na morze że nie wspomnę). Nawał turystów praktycznie minimalny, więc właściwie w każdym pensjonacie byliśmy traktowani po królewsku, za rozsądną cenę.
Palermo....majestatyczne, zabytkowe i piękne, ale niestety nie znają tu ani kubłów na śmieci, ani tym bardziej śmieciarek. Nie możesz spokojnie podziwiać budynków i balkonów zdobionych gaciami, pościelą czy kolekcją biustonoszy, ponieważ chodniki są tak ufajdane odchodami psów, kotów i innych zwierząt domowych, że chwila nieuwagi może kosztować ubabranie obuwia w czymś co wcale ładnie nie wygląda. Niestety, w stolicy Sycylii panuje bród i fetor. Podobno co niektórzy nadal wyrzucają śmieci przez okno. Ale osobiście nie widziałam więc mogę tylko przypuszczać że jest to bliskie prawdy sądząc po ulicach.
No a skoro o ulicach mowa, to dodam że jeżdżą jak wariaci. Znak stop oznaczy PRZYŚPIESZ inaczej cię strąbią. Ograniczenie do 40 km/h oznacza zakaz jechania z taką szybkością a wymaga jazdę DWA RAZY SZYBCIEJ inaczej cię strąbi a potem wyprzedzi autobus komunikacji miejskiej - wiem na własnym przeżyciu. Droga z pierwszeństwem jazdy wcale nie jest z pierwszeństwem, tu panuje prawo KTO PIERWSZY TEN LEPSZY. Jazda pod prąd jest dozwolona dla skuterów, na szczęście autami tego nie praktykują. Jednym słowem, trąbią na okrągło, na każdym kroku i robią dokładnie co im się żywnie podoba. Parkują w dwóch rzędach jeden koło drugiego, nie zostawiając miejsca żeby móc wyjechać. Jak się kierowca zapomni i zasiedzi gdziekolwiek, to nie wyjedziesz dopóki nie wróci...i jeszcze cię strąbi że jesteś niecierpliwa. Nie widziałam żadnego auta które by nie było porysowane, wgniecione, czy lekko podrapane. Na szczęście takie cyrki tylko w Palermo.Komunikacja miejska była nawet ok. Rozkład jazdy nie istnieje, ale autobusy jeżdżą dość często i regularnie. Niestety nie ma biletów całodobowych. Jedyna opcja to bilet na 90 minut i w tym czasie można jeździć każdym autobusem, przesiadać się i jeździć po całym Palermo.
Zaledwie 40 km dalej, w Cefalu zaczyna się inna cywilizacja. Miasteczko stare, romantyczne, jedno z najbardziej znanych miejsc wypoczynkowych na Sycylii, ale czyściutkie i zadbane. Ruch duży i też nie łatwy, ale przynajmniej nie jedzie motocyklista pod prąd i przede wszystkim nie trąbią tak zapamiętale jak w Palermo. Jednak nadal znak Stop oznacza przyśpiesz! Jedzenie w Cefalu nie miało sobie równych, śliczne restauracje z tarasami nad morzem, potrawy smaczne i świeże, tylko o rozsądnych cenach trochę zapomnieli.
Mesina - powinni zamieścić ogłoszenie OMIJAĆ SZEROKIM ŁUKIEM I BROŃ BOŻE NIE WJEŻDŻAĆ. Wielkie miasto biznesmenów z cenami z kosmosu. Uciekliśmy bez noclegu i to piorunem i w popłochu. Nawet w sklepie spożywczym ceny dwa razy wyższe niż w Cefalu czy Palermo.
Przypadkiem trafiliśmy do małego miasteczka Furci. Pokój śliczny, balkon z widokiem na Jońskie, morze...jakieś 30m od domu. Niebezpieczne w czasie sztormu, bo wtedy mają morze już w domu, heheh. Ale sztormu nie było a nasz pokój na II piętrze więc git. Ta miejscowość i ten hotel okazało się zbawieniem w sytuacji kryzysowej.Dodam jeszcze że knajpki świetne, jedzenie wyborowe i nawet z nas nie zdzierali, a nawet wykazali się bardzo mocno przystępnymi cenami. Zostaliśmy trochę dłużej, żeby nie przepłacać w Taorminie, bo to kurort i każdy turysta tam jedzie więc ceny Taormina ma wygórowane.
No właśnie. Jak każdy to każdy i my też Taorminę pojechaliśmy oglądać. Ponadto mój mądry przewodnik pisał że w Taorminie załatwia się wyjazd na Etnę i że tam przewodnicy po wulkanie mają swoje biuro. Wszystko się zgadzało! Więc jak tylko przelecieliśmy przez teatr starożytnych Greków (który następnie przeszedł pod starożytnych Rzymian) udaliśmy się galopem do wyżej wymienionego biura, celem zapisania się na wycieczkę, na Etnę. No i co?? Spoko, otwarte było. Ale nie było chętnych. Oprócz nas zgłosiły się wcześniej dwie osoby. Poza sezonem jeżdżą tylko w soboty, a jak nie będzie 12 osób to nie jadą. No i dziękuję, bo to był czwartek wieczór. Oczywiście ja w płacz, no bo kurde Etna miała być. Jak robić Etnę w sobotę jak w niedzielę samolot z Palermo? i te 250km trzeba wrócić. A w ogóle jak robić Etnę jak nie ma 12 osób i z Taorminy nie jadą? Masakra!!.
No i właśnie wtedy wróciliśmy do naszego małego hotelu w Furci. Piotr poskarżył się pani właścicielce jaki to pech nas spotkał, że my na Etnę, a Etna nie będzie, że Ewa już płacze i paznokcie obgryza, no beznadziejna sytuacja. A pani na to, że ma kolegę, który ma hotel pod Etną i on nas zawiezie do schroniska a w schronisku robią wycieczki i w ogóle nie ma problemu. No to w sobotę! Chwilowo pozostawał problem powrotu do Palermo, ale szybko się okazało, że owy właściciel hotelu w Zaferanie całkiem przypadkiem jedzie w niedzielę skoro świt do Palermo i nas podwiezie.
Tym sposobem zobaczyliśmy Zaferanę, miasto położone najwyżej na zboczu wulkanu. Podjechaliśmy jeszcze do Katanii. Wykupiliśmy przejazd dla turystów taką ciuchcią co to jedzie od zabytku do zabytku. W sobotę spokojnie Paolo zawiózł nas do schroniska, następnie gondolą wjechaliśmy wyżej. Przesiedliśmy się do pojazdów terenowych i znów pojechaliśmy kawałek. A potem szliśmy za przewodnikiem do momentu do którego można było wejść, czyli gdzieś na wysokość 3000m. Wyziewy z wulkanu są trujące i nie wolno wchodzić wyżej bez maski tlenowej, a oczywiście wzięłam z domu wszystko tylko nie maskę tlenową. Ale Etnę podeptaliśmy, zabrałam sobie kawałek lawy na pamiątkę i wróciłam szczęśliwa do Palermo w niedzielę rano.
Samolot mieliśmy o 18ej, Paolo miał coś do załatwienia i mogliśmy spokojnie zostawić walizki w jego aucie. A około 15ej je odebrać. Korzystając z okazji, że możemy coś jeszcze zobaczyć poszliśmy do katakumb w klasztorze kapucynów. Zgromadzono tam setki ciał zabalsamowanych lub wysuszonych. Na taki pochówek mogli sobie pozwolić tylko najbogatsi mieszkańcy Palermo. Na początku XIX wieku zakończono ten...."proceder", za to dziś można oglądać te...zwłoki w pozycjach stojących, przyczepionych do ściany. Najstarszy denat zmarł ponad 400 lat temu; wśród zwłok są zmumifikowane dzieci i niemowlęta. Wszystkie trupki ubrane były w najlepsze i najmodniejsze na swoje czasu stroje, które częściowo zostały zjedzone już przez mole. Osobiście katakumb nie polecam, chyba że dawno nie miałaś koszmarów nocnych i tęsknisz za niespokojną nocą. Buuuuu, aż mnie trzęsie na wspomnienie...
Informacje praktyczne:
-jeśli planuje się wypożyczenie samochodu najlepiej zrobić to od razu po lądowaniu na lotnisku. W jednym miejscu "zgromadzono" chyba wszystkie firmy wynajmujące auta i ceny mają konkurencyjne. W mieście wynajęcie samochodu jest zdecydowanie droższe. Dodatkowo przed wyjazdem należy sprawdzić kartę kredytową czy jest aktywna na Sycylii i liczyć się z tym że będzie zablokowana dopóki nie odda się samochodu.
Nasze noclegi:
****Hilton w Palermo - absolutnie rewelacyjnie! Usytuowany koło parku i w pobliżu kilka przystanków autobusowych. Pokoje czyste i wygodne, łóżko bardzo duże. Śniadanie w formie bufetu i bardzo szeroki wachlarz dań. Zarówno ciepłe jak i zimne, owoce, ciasta, jogurty....jednym słowem co dusza zapragnie!! Obsługa hotelowa mówi płynnym angielskim, niestety nie udało się znaleźć nikogo kto znałby niemiecki. Dla mnie jednak niemiecki jest wygodniejszy w komunikacji.
W Cefalu B&B Casanova. Cena przystępna, ale pokoje na 4 piętrze i w budynku nie ma windy. Łazienka wspólna z drugim pokojem. Śniadanie mniej niż skromne, nawet śniadaniem nazwać tego nie można i następnego dnia poszłam do sklepu kupić coś co na śniadaniu powinno być. Za to kawę robili boską! Ogólnie raczej nie polecam. Zostaliśmy tam tylko dlatego że już wnieśliśmy walizki i nie mieliśmy ochoty z nimi schodzić. Właściciel mówi po angielsku
Furci, B&B La Zagara. Cena przystępna, duże jasne pokoje z balkonami. Łazienka z kabiną prysznicową, dostęp do kuchni. Wspaniały widok na może. Właścicielka Pani Serena, bardzo miła i służy pomocą w każdym zakresie. Śniadanie przynoszone do pokoju o umówionej godzinie. Na śniadanie dostaje się to co sobie gość wcześniej zażyczył, czyli bez nispodzianek, ale świeże i smaczne. Kawy nie polecam. Właścicielka nie zna niemieckiego, a angielski nie jest jej silną stroną, ale stara się i można się dogadać bez problemów.
Zaferana, B&B Sotto i Pini. Bardzo stary budynek, pokoje umeblowane antykami, Łazienka z kabiną prysznicową, ale niestety bojler na ciepłą wodę uniemożliwia długą i beztroską kąpiel . Przed domem olbrzymi ogród i sad. Właściciel Pan Paolo. Bardzo uprzejmy i uczynny człowiek. Chętnie zawiezie do schroniska na Etnę i do każdego innego miasta, jeśli akurat jedzie w tym kierunku. Można rozmawiać po angielsku lub niemiecku.
Co do cen noclegów, to byliśmy poza sezonem więc i ceny były niższe. Najdrożej kosztował Hilton, ale uważam że adekwatnie do jakości świadczonej usługi. Za nocleg w pokoju dwuosobowym ze śniadaniem zapłaciliśmy 75 euro, za dobę. Czyli na osobę wyszło 37,50.
W Cefalu - Casanova kosztowała tylko 40 euro za dwie osoby, czyli 20 na osobę za dobę, ale tak jak pisałam śniadanie było absolutnie mizerne i łazienka dzielona z drugim pokojem.
W Furci i w Zafferanie cena za dwie osoby ze śniadaniem wyniosła 50 euro, czyli po 25 euro na osobę.
Zarówno Serena jak i Paolo są zainteresowani nawiązaniem kontaktu z "jedziemy na Sycylię"
Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuję za cenne opisy i wskazówki jakie znalazłam na stronie www.jedziemynasycylie.pl .
Komentarze
Będę wdzięczna ze wszelkie rekomendacje i podpowiedzie .
Oczywiście pierwsze to .... jak z pogoda jakie macie doświadczenia ?
Pozdrawiam
A jeśli dla mnie najwygodniejszy m w komunikacji byłby czeski, to też miałabym oczekiwać, że w Palermo w Hiltonie ktoś raczyłby porozumiewać się w tym języku?
Proponuję, skoro wybierasz się w listopadzie, skupić się na wschodzie Sycylii. Jeśli przylatujesz do Katanii, to to ma największy sens, tym bardziej, że chodzi o raptem 4 dni. Jest co zwiedzać, nie bój się :) Katania, Etna,itp, zajrzyj do działu Sycylia Wschodnia.
bardzo fajny i pomocny tekst
Planuję się wybrać w tym roku na Sycylię w terminie 24-28 listopad. Znalazłam bardzo fajny hotel w super cenie, natomiast mam mega problem z lotem. Ceny są kosmiczne, przewyższają ceny za hotel Jak Wy się dostaliście w listopadzie w to piękne miejsce? Udało się wyhaczyć tanie loty?
Z góry dzięki za odpowiedź,
Milena
na poczatku wielkie dzieki za super informatywna strone :)
Wybieramy sie z mezem na przelomie listopada i grudnia Sycylie. Plan podrozy zrobiony (m. in. w oparciu o strone). Mam dwa pytania ktore dosc mnie nurtuja:
1. Pogoda na Sycylii (27 list - 4gr). W cos sie ubrac, co zabrac zeby uniknac niespodzianek?
2. Etna - wiem wiem byc na Sycylii i nie zdobyc Etny sie nie godzi... mam natomiat nejakie watpliwosci czy widok na Etne nie wystrczy? czy Etna jest naprawde tak atrakcyjna zeby poswiecic na nia caly dzien (z 7) zamiast cieszyc oczy urokami jakies barokowej miejscowosci?
Poprpsze o Pani refleksje,
Pozdrawiam,
Gosia
1. Pogoda może być absolutnie przeróżna, z pewnością tylko nie będzie poniżej zera, ale poza tym to naprawdę, może być i ciepło (nawet tak jak u nas latem), i jesiennie - kilkanaście stopni, może być słonecznie, może być deszczowo, może silnie wiać... Więc trzeba się przygotować na wszystkie ewentualności.. . Z pewnością trzeba wziąć ciepłe rzeczy do spania, bo u nich w domu się marznie poza sezonem!
2. To już naprawdę nie umiem odpowiedzieć, bo to tylko od Was zależy, czy wolicie wybrać się na Etnę, czy pociągają Was takie sprawy, czy wolicie zwiedzać miasta. Etna jako widok z zewnątrz to rozległa góra, jest tak duża i tak rozległa, że nie robi wrażenia - nie jest stroma. Jeśli nie dymi, nie rzuca ogniem - a najczęściej tego nie robi, można jej nie zauważyć. Czy chcecie zobaczyć kratery i Etnę wysoko? Sami musicie zdecydować!
co do Etny - zostawiamy wciaz sobie sprawe otwarta - Sycylia w 7 dni to spore wyzwanie... zastanawiam sie czy moze jednak warto ja sobie zostawic na nastepny raz? :))
Jeśli ktoś organizuje, to znaczy, że to realne, jeśli nie- to chyba trzeba się pogodzić w faktami i wybrać coś w zamian.
Po drugie, jeśli chodzi o ocenę B&B - na tej stronie priorytetem jest niska cena i nie jesteśmy wybredni jeśli chodzi o tzw luksusy. Modelowy użytkownik portalu woli zapłacić mniej, niż mieć łazienkę w pokoju. Choć oczywiście, wiem, że z portalu korzystają i ci, którzy wolą więcej zapłacić a mieć więcej wygód, jednak szukamy tu głównie niedrogich, prostych noclegów dla "niewybrednych trampów".
Po trzecie, śniadanie, no cóż, w niektórych B&B faktycznie można zjeść bogate i smakowite specjały, ale nastawmy się na to, że typowe włoskie śniadanie to kawa i sucharki. Tam się po prostu tak jada...
w opisie zamieściłam informację o najwyższym szczycie który nie jest wulkanem, natomiast Etna to królowa i bez dwóch zdań jest najwyższa. Na Carbonarę szlak był słabo oznakowany i sprawiło nam to drobny kłopot, ale jaki widok był na Etnę, to już bajka!! Być może w sprawie śniadania wiedziona z doświadczeniem z Hiltona oczekiwałam zbyt wiele. No i wprowadzając się do Casanowy akceptowałam fakt dzielonej łazienki z drugim pokojem. Natomiast nie jestem jakoś szczególnie wybredna i połowę życia na wakacjach spędziłam pod namiotem, nocując w schroniskach górskich często w ogóle nie ma możliwości wzięcia prysznica więc dzielona łazienka też mi nie przeszkadza, ale jedzenie lubię dobre, a Sycylia ma najlepsze i najsmaczniejsze pieczywo z całych Włoszech i nie mogłam zrozumieć dlaczego w Casanowie tego nie było.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.