(galeria zdjęć Moniki - tutaj)
Saluti! Witam wszystkich! Wczoraj wróciłam z Sycylii i póki pamiętam chcę się z Wami podzielić wrażeniami z wyprawy do Lo Zingaro :)Sama przed wyjazdem sporo szukałam w necie, interesowały mnie relacje ale niewiele znalazłam.
A więc do rezerwatu wybraliśmy się (2 włóczęgi) 3.05 z Palermo, stacja Notarbartolo (z Centrale na razie z powodu robót nie jeżdżą w stronę Trapani, dowiedzieliśmy się w ostatniej chwili). Bilet do Castellammare del Golfo kosztował 5,15 euro, niestety nie ma żadnych zniżek dla studentów.
Pociąg o 9.43 dojechał bez spóźnienia o 11.05. No i tu niespodzianka. Otóż stacja kolejowa jest ok. 2 km od miasta. Spod stacji można złapać busa który jedzie do miasta (Piazza Reppublica), chyba 1,80 E. Po drugiej stronie ulicy jest już plaża, całkiem przyjemna. No to, nie oglądając się zbytnio, idziemy plażą do miasta. Po jakimś czasie plaża się kończy, zaczynają się skały. Nie każdemu to polecam, ale przeprawa przez czasem ostre i śliskie skały, po kolana w wodzie- była super! Tylko, że zajęła nam prawie 2 h.
Za skałami widzieliśmy znowu piaszczystą plażę, myśleliśmy że nią dojdziemy do miasta. Niespodzianka! Spojrzeliśmy w górę, a tam droga prowadząca do centrum, wysoooko nad nami. Na szczęście znaleźliśmy schody prowadzące do góry. Schody prowadziły do bramy hotelu, która była zamknięta. Więc wspięliśmy się jeszcze kawałek, przeskoczyliśmy barierki i oto jesteśmy na drodze! A teraz w prawo czy w lewo??
Zaszliśmy do warsztatu samochodowego i okazało się że do Piazza Reppublica jest jeszcze kawałek a my za 10 min mamy autobus do Scopello. Przemiły pan podwiózł nas na przystanek, skąd odjeżdżał bus (nie pamiętam godziny), koszt 2,50 e za główkę. Za te transporty słono sobie liczą, podróż (choć bardzo malownicza) trwała 20 min.
No i w końcu Scopello! Upał straszny, sklepów brak. Na placyku jest źródełko z wodą chyba pitną (chyba- bo nic nie pisało, ale wszyscy z niej pili). Potem udaliśmy się do baru, kawa, woda (4 euro..), odsapnęliśmy i w drogę. Do bram rezerwatu jeszcze kawałek na piechotę, chyba z jakieś 30 min.
W rezerwacie byliśmy coś ok. 14.30. Cena za wstęp- 29-latek 3 euro, ja jako studentka ! 2 euro (zapomniałam legitymacji ale przekonałam pana). Można wziąć za darmo mapkę rezerwatu z trasami i wysokościami, bardzo przydatna.
No i teraz coś o czym chyba mało kto wie- można tam spać! Nie chodzi oczywiście o rozbicie namiotu, bo to jest zabronione. Na stronie rezerwatu jest formularz (po włosku), za pomocą którego rezerwujecie schronisko (rifugio) - 5 euro za noc od osoby (teraz już 10 E, przypis sla 2015). - maksymalnie 2 noce (wątpię by ktoś chciał dłużej) - można tam spać od października do maja), co oznacza, że w lecie nie ma możliwości rezerwacji.
Schronisko to nie hotel, nie ma wody pitnej (ale jest za to pompa z deszczówką chyba), nie ma łóżek (tzn. my mieliśmy ale bez materaca, gołe deski), nie ma prądu (ale powinny być świeczki i lampki oliwne) no i oczywiście brak toalety (ale spokojnie, krzaków jest sporo ;) ) - my spaliśmy w 'Rifugio dell'Istrice', kamienna chatka dla 2 osób.
Wszystkie schroniska znajdują się mniej więcej w połowie rezerwatu, w Sughero (prawie godzinne podejście w górę). - konieczne są ciepłe śpiwory/ koce, karimaty. W ciągu dnia grzeje słońce, ale wieczorem było jakieś 8 stopni. - nasza chatka miała apteczkę (przydała się gdy włóczęga rozciął sobie rękę przy otwieraniu wina) - do morza najbliżej jest Cala Marinella (ok. 30 min w dół), przepiękna woda (ale zimna!), mała grota, kamienie i skały. Widok na morze i góry, niesamowita cisza i spokój.
Rezerwat na trasie pierwszej (najłatwiejsza, najbliżej morza) to piękne widoki, parę podejść w górę, jak dla mnie umiarkowanie łatwa, ale to przez to, że paliło słońce i założyłam zwykłe sandały, droga usiana jest ostrymi kamieniami i trzeba bardzo uważać (konieczne więc kryte obuwie).
Zaskoczyła mnie ilość turystów- co chwila "buon giorno" na drodze, cóż, weekend majowy. Na pewno dużo mniej jest ludzi na pozostałych trasach. Z kolei w Sughero nie było nikogo, ale rano, około 9, przyjechało 2 panów z koniem (który narobił nam przed chatką..) by wymienić gaśnice (też były w schronisku).
Jeżeli chodzi o robactwa to komarów akurat nie było dużo, słyszałam o stadach kleszczy, też nas ominęły, ale wiadomo, że trzeba unikać wchodzenia w zarośla i krzaki.
Powrót do Scopello by zdążyć na autobus był trudniejszy - upał. W miasteczku nic nie mogliśmy zrozumieć z rozkładu autobusów, wkurzyłam się, wystawiłam kciuk i po minucie zatrzymał się jeep. Chcieliśmy jechać do Castellammare by tam złapać pociąć około 19.30, okazało się, że panowie botanicy jadą prosto do Palermo :) Zaoszczędziliśmy więc około 10 euro na osobę :) Polecam łapać właśnie stamtąd stopa (tj. na przystanku w Scopello), bo zaraz za nim jest parking i wyjazd z miasta, łatwo więc by samochód się zatrzymał.
No cóż, bardzo się rozpisałam, mam nadzieję, że komuś się przyda :)
(więcej zdjęć w galerii Moniki, sla)