Majówka 2012, żadnych konkretnych planów. Znajomi niechętni na wyprawy, a mnie ciągnie w nieznane. Zdecydowałam, pojadę na Sycylię. Po przeanalizowaniu kilku opcji na sposób podróży, zdecydowałam się na lot z Katowic do Neapolu. Dalej, przeprawę nocnym promem do Palermo. Nie pamiętam dokładnie, ile mnie ta podróż kosztowała, ale wiem, że nie mogąc sobie pozwolić na zbytnią rozrzutność w tamtym czasie, ta opcja była najkorzystniejsza. Dodatkowo nie często mam okazję na podróż przez morze, więc była to dodatkowa atrakcja. Aktualne ceny promu można zobaczyć na stronie tirrenia.it. To przewoźnik, z którego usług korzystałam. Dla mnie nocna przeprawa okazała się być idealna. Prom wyruszył z portu w Neapolu o 20:15, a o 06:30 był u celu. Widok nabrzeża Palermo o poranku, niezapomniany. Uczucie odkrywania nowego lądu, widok budzącego się do życia miasta. Chwile, dla których warto żyć.
Nie lubię zwiedzać w pośpiechu i myślę, że najprzyjemniej jest, gdy w spokoju można delektować się atmosferą danego miejsca. Ponieważ miałam do dyspozycji niecały tydzień, postanowiłam podzielić pobyt na 3 etapy. Napawanie się otoczeniem Palermo, relaks w Cefalu i krótki, acz niezwykle urokliwi ‘spacer’ w górach Madonie. Lubię być, chociaż po części przygotowana na to, co mnie czeka, więc przed wyprawą wyszukałam odpowiedniego noclegu. Skorzystałam z portalu zoover. W Cefalu spałam w Bungalow’ach Calanica a w Palermo w jednym z dostępnych B&B, którego nazwy niestety nie jestem sobie w stanie przypomnieć. Więcej możliwości można znaleźć bezpośrednio w tym linku.
Palermo nocą tętni życiem. Dla mnie był to zdecydowany plus. Po dniu spędzonym na zwiedzaniu miasta mogłam się jeszcze bardziej rozluźnić w jednym z lokalnych klubów. Na szczęście nie byłam sama, a to za sprawą pary Polaków, których spotkałam w ogrodzie otaczającym kościół San Giovanni degli Eremiti. Swoją drogą, Polacy w podróży wydają mi się znacznie bardziej życzliwi niż Ci, otaczający mnie na co dzień. Co z Palermo jeszcze utkwiło mi w pamięci? Przepyszne owoce morza. Nigdzie nie jadłam lepszej ośmiornicy, więc jeśli będziecie mieli okazję, warto przełamać uprzedzenia i wypróbować nowych smaków. Co mnie irytowało – wszechobecne skutery, przez które jeszcze długo po przylocie do Polski, podskakiwałam na dźwięk terkotu silnika, w obawie przed potrąceniem.
Z Palermo wybrałam się do Cefalu i spędziłam tam dwie noce. By nie tracić czasu na kombinowanie z podróżami, wynajęłam mały samochodzik, który bardzo ułatwił mi transport z punktu A do punktu B. Cefalu to dobre miejsce by wybrać się w góry Madonie. Uwielbiam szeroko pojęty hiking, więc był to obowiązkowy punkt mojej wyprawy. Przeprawa przez wioski i farmy z jednoczesnym smakowaniem wina i pyszną lokalną kolacją. Cudowne widoki i wspomnienia. Wyjątkowo przypadła mi do gustu wioska Collesano, w której miałam wrażenie, że spokojnie mogłabym zamieszkać. Jazda samochodem po wąskich uliczkach to dodatkowa atrakcja.
Cefalu, miasteczko na północnym wybrzeżu Sycylii. Tam pozwoliłam sobie na całkowite jednodniowe lenistwo. Cieszyłam się bliskością morza i przechadzałam wąskimi uliczkami. Zachód słońca w pobliżu kościoła Duomo to wisienka na torcie.
W moim odczuciu Sycylia to wyspa rządząca się swoimi prawami. Posiadająca własne reguły i odmienny od reszty Włoch styl życia (przynajmniej od tej reszty Włoch, które udało mi się zobaczyć). Wszyscy mili i otwarci w iście śródziemnomorskim stylu. Choć mój włoski kuleje i bezustannie towarzyszyła mi mini wersja rozmówek polsko-włoskich, udało mi się przetrwać i wrócić z pięknymi wspomnieniami.