23.października godz. 0:15
Rozsiedliśmy się już. Michał śpi. W samolocie włoska kolonia (dwunastu siedmiolatków) wracała z Krakowa!Na lotnisku chwila grozy bo nikt na nas nie czekał. Ale punktualnie o 22:45 pojawił się nasz driver. W samochodzie Tomek trochę zamilkł. .. jechaliśmy trochę w nieznane.Po drodze w oddali chyba widziałam Erice....
godz. 21:47 Trappeto.
Uliczki, zakamarki, zaułki. Świeża ryba na obiad. Morze Tyreńskie..... Deszcz i chmury, ale i palące słońce.Cudowny zachód słońca nad rezerwatem Zingaro.Białe wino na balkonie.... Cudowne włoskie miasteczko.
Trappeto to małe miasteczko (2000 mieszkańców) ponoć w sezonie tętniące życiem. Nas gościło spokojem, ciszą wieczorów i przewidywalnym życiem mieszkańców. Wiedzieliśmy, że rano sasiadka w fartuchu idzie do sklepu; że wieczorem ulicą maszeruje dziadek w czapce, że sąsiad z przeciwka wychodzi na wieczornego papierosa, a po skosie u góry słychać tłumaczenie lekcji (lekko podniesionym głosem). Trappeto leży jakieś 40km od Palermo w stronę Trapani, od którego oddalone jest 60km. Nie ma tam wyjątkowej plaży do leżenia, ale to nam akurat nie przeszkadzało.
Jest tani market, poczta, przystanek autobusowy..... Jestesmy zadowoleni, że tam trafiliśmy. (czytaj dalej na Kolumberze)