Belucha – Iza(belucha) z Gdyni, zakochana w Sycylii od 2007 roku kiedy przejazdem (przelotem) odwiedziliśmy Palermo...
Wtedy podobnie jak Cogito zapadliśmy na nieuleczalną chorobę zwaną Sycylia. Latamy na Sycylię co roku na 3 tygodnie, od stycznia polujemy na tanie przeloty – lataliśmy już przez Londyn, Mediolan, Rzym. Zawsze z dwójką dzieci teraz już w wieku szkolnym.
Naszą stałą przystanią jest Palermo – już “nasze” miasto, mamy tam swoje ulubione uliczki na popołudniowe spacery, ukochaną gelaterię Cicio zaraz koło dworca, miejsce gdzie koniecznie trzeba zjeść arancinę przy Villa Giulia. Co roku odkrywamy w tym mieście coś nowego, za każdym razem napawamy się jego niepowtarzalną atmosferą, a na plaży w Mondello ładujemy baterie. Do tego jesteśmy “smakoszami” domowej kuchni sycylijskiej – zajadamy się daniami wychodzącymi spod ręki rodowitego Sycylijczyka.
Pierwsza relacja Sławy na jaką trafiłam to “Dziennik podróży” z 2007 roku – czytając myślałam jejku jak jej zazdroszczę. To takie poznawanie kraju, kultury i ludzi tak od środka – dogłębnie, tego nie zapewni żadna wycieczka. Potem pochłaniałam inne jej relacje notując najważniejsze do zobaczenia – pokazując mężowi Sławy zdjecia mówiłam- “o! a tam pojedziemy w tym roku”. Tak było np. z Erice :)
I tak trafiłam na “jedziemynasycylię “. Zresztą planując urlop korzystam z tej strony, lubię czytając różne relacje, porównywać jakie emocje wzbudziło dane miejsce w kimś innym. Do ubiegłego roku odwiedzaliśmy najważniejsze miejsca korzystając z wycieczek z przewodnikiem, ale w końcu postanowiłam zaznajomić się bliżej z pięknym językiem włoskim;) (zapisałam się na lekcje) - w tym roku wynajęliśmy samochód i bez przewodnika wybraliśmy się na mały objazd po części wyspy. Było cudownie!
I teraz już tylko tak będziemy zwiedzać. Podróżując w 4 osoby w tym z dwójką małych (młodych) piechurów - ekonomiczniejszym i praktyczniejszym dla nas jest wynajęcie samochodu. Ma to też ten urok, że błądząc po uliczkach trafia się na takie zakątki o jakich nie piszą w przewodnikach. Cieszę się, że ludzi nakręconych i zarażonych tą “nieuleczalną chorobą” jest coraz więcej i że Ty, Sława masz siły, czas i chęci by nas tu wszystkich pozbierać :) Wielkie Dzięki Ci za To!
Komentarze
Nam udało się już także zarazić dziecko, które pyta: mama kiedy na Sycylię?Najbard zej zazdroszczę Ci tych trzech tygodni Sycylii na raz. Nam nigdy nie udaje się na tak długo, ale co tam, krócej i częściej też nie najgorzej, tylko mniej ekonomicznie I trochę ze zadziwieniem obserwuję zuroczenie Palermo. My niestety - jak pisze Sława - Palermo budzi skrajne emocje, albo zachwyca albo przeraża - jesteśmy w tej grupie, która po dwóch tygodniach totalnego obłędu i zachwytu Sycylią, na ostatni dzionek trafiła do Palermo. Ogród botaniczny nas zauroczył, ale potem już było kiepsko... Po takim poście nabieram wiary w to, że muszę spróbować raz jeszcze Tym razem na pewno się uda! Ale to dopiero w przyszłym roku...
Zauroczona relacjami Sławy rozważam w przyszłym roku podróż wyspami dookoła Sycylii... zobaczymy
pozdrawiam serdecznie
Anek (cogito)
Nie dziękuj, nie zazdrość, to ja Tobie zazdroszczę, że możesz tam być tak często, ja do Palermo tęsknię, ale jest tyle miejsc na Sycylii gdzie jeszcze nie byłam... Trzymam kciuki za naukę włoskiego! In bocca al lupo!
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.